"Szkoła Michaela Haneke, czyli 2 duble i do widzenia" – relacja ze spotkania z twórcami filmu „Syn Królowej Śniegu”

Tym filmem spełnialiśmy marzenia, pomimo tematu, który porusza – zapewniał na poniedziałkowym spotkaniu z publicznością producent najnowszego filmu Roberta Wichrowskiego „Syn Królowej Śniegu” - drastycznej baśni, którą mieliśmy okazję obejrzeć na tegorocznym Tofifeście.

Robert Fudalej po spotkaniu na Tofifest, fot. Adrian Chmielewski





Spektakl teatru życia

Próbowałem świat dziecka połączyć z brutalną rzeczywistością – tłumaczy reżyser spytany o osobliwą formę filmu, która w połączeniu z problematyką składa się na coś, na polskim rynku unikalnego.


Baśniowość jest filtrem nałożonym na codzienność, którą trudno w racjonalny sposób wytłumaczyć. Baśnie Andersena czy Braci Grimm to okrutne opowieści, które w tłumaczeniach dla dzieci są łagodzone, my postaraliśmy się odebrać je w sposób klasyczny. Chciałem pokazać spektakl teatru życia – jego elementów, których w nim nie zauważamy, albo nie chcemy zauważać - mówił.

Niepodobne bliźniaki i filmowe dzieci


Obecni na spotkaniu producenci filmu – Piotr Mikołajczak i Anna Moczulska - przybliżali z kolei kulisy kompletowania obsady oraz współpracy z dziećmi. - Dziecko może, według prawa, pracować na planie tylko 6 godzin, wymyśliliśmy więc, że w roli chłopca obsadzimy bliźniaki. Okazało się jednak, że nie są oni do siebie tak podobni jak myśleliśmy, dlatego finalnie zagrali obaj tylko w jednej scenie - wspominają ze śmiechem.

Anna Seniuk z kolei podzieliła się z nami anegdotami a propos pracy z dziećmi na poprzednich planach; „Panien z wilka”, czy „40-latka”. Zapewnia, że nadal utrzymuje z nimi kontakt, a te serialowe zwracają się nawet do niej per „mamo” (!).
spotkanie z ekipą "Syna Królowej Śniegu", fot. Adrian Chmielewski


Przyjemna praca nad nieprzyjemnym filmem

Twórcy zdają się być bardziej niż zadowoleni z współpracy. - To nie jest takie zwykłe „dobrze się pracowało”, bo ekipa słucha - zapewniała Anna Seniuk, podczas gdy producent wykonawcza oświadczyła, że w najśmielszych marzeniach nie sądziła, że praca może być tak olbrzymią przyjemnością, co szczególnie nieoczywiste, biorąc pod uwagę, że merytoryczne przygotowania do realizacji były raczej makabryczne. Film oparty jest na prawdziwej historii.

- Przeanalizowałem 20 przesłuchań z procesów matkobójczyń. - opowiadał reżyser. - One w większości nie wiedzą, dlaczego to zrobiły. Rys psychologiczny nie jest jednoznaczny, nie ma motywacji. Nie dostały żadnej pomocy. - dodaje producent. - Mam nadzieję, że ten film wywoła dyskusję na temat bezradności kobiet, do których nikt nie wyciąga ręki, nie ma systemu który potrafiłby im pomóc.

- Czytałem scenariusz na raty, tak mną wstrząsnął – relacjonował Robert Czebotar odtwórca jednej z głównych ról. - Poetyka zawarta w tym scenariuszu to była podróż w znaną mi rzeczywistość. Nastrój beznadziei i braku perspektyw.


Nikt nie wygrywa i nikt nie jest zły do końca


„Syn królowej Śniegu” nie jest jednak filmem jednoznacznym. - Tego filmu nie sposób zakwalifikować. Zdecydowaliśmy się nie epatować okrucieństwem, choć mogło to być efektowne, ale kontrować to okrucieństwo delikatnością. W tym filmie nikt nie jest do końca zły. (...) To nie jest film skonstruowany według amerykańskiej dramaturgii. - tłumaczy reżyser.

Rafał Fudalej zwrócił z kolei uwagę na unikalny sposób pracy reżysera, który daje bardzo dużo wolności aktorom. - Słowo „akcja” zastępuje u niego „3,2,1 … proszę”. - Wszystko było dobrze przygotowane. Bywało, że kończyliśmy wcześniej, co nigdy się nie zdarza. - dodaje Anna Moczulska. Technicy myśleli, że żartujemy, gdy oznajmiliśmy, że po obiedzie nie wracamy na plan.
- Uwielbiam filmy Kubricka, ale jego tryb pracy - 69 dubli jednego ujęcia - zupełnie mi nie odpowiada. Preferuję raczej szkołę Michaela Haneke – dwa duble i do widzenia. - podsumował Wichrowski. Jeżeli reżyser ma coś do opowiedzenia, to nie potrzebuje szeregu powtórek, żeby to wydobyć.

Film pokazywany był już w Montrealu, Los Angeles, a przed nami projekcja w Chicago. Polska premiera, na którą zapraszają twórcy, odbędzie się 19 stycznia w Warszawie.
                                                                                                                                    Agata Burdajewicz

Komentarze